DIECEZJA SIEDLECKA
28 kwietnia 2024 r. Imieniny obchodzą: Waleria, Ludwik, Pawe
Czytania: (Dz 9, 26-31); Psalm (Ps 22 (21), 26b-27. 28 i 30ab. 30c-32); (1 J 3, 18-24)Ewangelia: Czytania na dzień dzisiejszy - www.mateusz.pl
Zawody gimnastyczne w SP nr 7 w Siedlcach
100-lecie parafii w Trąbkach
Kolejne spotkanie z przewodnikiem w Międzyrzecu Podlaskim
Prom w Drohiczynie jeszcze nie ruszy, w Mielniku zacznie kursować
Odebrała prawo jazdy i wkrótce może je stracić
Męski Różaniec w Siedlcach
Filmowe szlagiery na drohiczyńskiej scenie
Nocna Pielgrzymka do Mokobód
Jakub Jakubowski gościem Radia Podlasie /AUDIO/
Felieton Grzegorza Welika – 26 kwietnia 2024 /POSŁUCHAJ/
Kruchość nie przekreśla całości ludzkiego życia. Pogrzeb dzieci utraconych
11 MAJA: SOBOTA (2013-05-11 06:05:44)
J 16, 23b-28 O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Słyszałem kiedyś świadectwo pewnego człowieka. Opowiadał, że jako młody człowiek, zbuntowany, niechętnie wtedy nastawiony do Boga i do wiary – znalazł się w szpitalu. Którejś nocy, na łóżko obok, przywieziono dziewiętnastolatka, przez następne dni był nieprzytomny. Najczęściej odwiedzali go matka i policja. Jak się okazało prowadził po pijanemu i spowodował wypadek. Z 5-ga jadących przyjaciół tylko on przeżył. Gliniarz mówił, że alkoholu we krwi miał na półtora piwa. Matka, kiedy przychodziła, obmywała mu spoconą twarz i siadała z różańcem przy łóżku. Cały czas się modliła. Byłem wtedy w drugiej klasie liceum i strasznie mnie to denerwowało. Kobieta odmawiała różaniec szeptem, ale słyszalnie. Doprowadzało mnie to do szału. Sam byłem po niezawinionym wypadku, traciłem wzrok, w nieskończoność czekałem na neurochirurga. Nikt nie chciał mi powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a ona urządzała sobie publiczne nabożeństwa za kogoś, kto nie wiadomo czy lepiej dla niego żeby żył czy umarł. Chciałem to przerwać, ale byłem za bardzo tchórzliwy, żeby wprost poprosić o ciszę. Wypaliłem więc w końcu: Wiem, że modli się Pani za syna, ale o co się Pani właściwie modli? Odpowiedziała mi z nadprzyrodzonym spokojem: Naprawdę nie wiem o co się dla niego modlić, ale Pan Bóg wie. Ja się tylko modlę za niego, Pan Bóg wie o co. Dziś kiedy wspominam tamtą sytuację to wiem. Ona wiedziała jak się modlić - wiedziała, że tylko Bóg może rozpoznać, co jest chlebem, a co kamieniem dla jej dziecka. Modliła się po prostu za nie.
O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje.
Słyszałem kiedyś świadectwo pewnego człowieka. Opowiadał, że jako młody człowiek, zbuntowany, niechętnie wtedy nastawiony do Boga i do wiary – znalazł się w szpitalu. Którejś nocy, na łóżko obok, przywieziono dziewiętnastolatka, przez następne dni był nieprzytomny. Najczęściej odwiedzali go matka i policja. Jak się okazało prowadził po pijanemu i spowodował wypadek. Z 5-ga jadących przyjaciół tylko on przeżył. Gliniarz mówił, że alkoholu we krwi miał na półtora piwa. Matka, kiedy przychodziła, obmywała mu spoconą twarz i siadała z różańcem przy łóżku. Cały czas się modliła. Byłem wtedy w drugiej klasie liceum i strasznie mnie to denerwowało. Kobieta odmawiała różaniec szeptem, ale słyszalnie. Doprowadzało mnie to do szału. Sam byłem po niezawinionym wypadku, traciłem wzrok, w nieskończoność czekałem na neurochirurga. Nikt nie chciał mi powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a ona urządzała sobie publiczne nabożeństwa za kogoś, kto nie wiadomo czy lepiej dla niego żeby żył czy umarł. Chciałem to przerwać, ale byłem za bardzo tchórzliwy, żeby wprost poprosić o ciszę. Wypaliłem więc w końcu:
Wiem, że modli się Pani za syna, ale o co się Pani właściwie modli?
Odpowiedziała mi z nadprzyrodzonym spokojem:
Naprawdę nie wiem o co się dla niego modlić, ale Pan Bóg wie.
Dziś kiedy wspominam tamtą sytuację to wiem. Ona wiedziała jak się modlić - wiedziała, że tylko Bóg może rozpoznać, co jest chlebem, a co kamieniem dla jej dziecka. Modliła się po prostu za nie.
Co jak co, ale prosić Pana Boga to ja potrafię. Przecież niemal wszystkie moje modlitwy, to prośby. Gdyby Pan Bóg był urzędnikiem w jakiejś instytucji, już dawno by mnie wpisał na listę namolnych petentów. Bez przerwy czegoś od Niego chcę. Czy ja naprawdę proszę? Czy raczej się domagam? Żądam? Czy te moje prośby nie są tak naprawdę próbą wyegzekwowania tego, co mi się - moim zdaniem - słusznie należy? Czy są naprawdę prośbami, czy raczej petycjami? Modlitwa prośby wymaga pokory. Wymaga uznania różnicy pomiędzy proszącym a proszonym. Wymaga pamiętania, że ten, do kogo zanoszę moje prośby, nie tylko mnie kocha, nie tylko chętnie ich wysłuchuje, ale również lepiej niż ja wie, czego mi naprawdę potrzeba. I jeszcze jedno. Warto pamiętać o wskazówce Jezusa, by prosić Ojca w Jego imię. To ważne. Bo jeśli człowiek prosi o coś Boga i uzasadnia prośbę swymi zasługami, może się okazać bardzo śmieszny.
Co jak co, ale prosić Pana Boga to ja potrafię. Przecież niemal wszystkie moje modlitwy, to prośby. Gdyby Pan Bóg był urzędnikiem w jakiejś instytucji, już dawno by mnie wpisał na listę namolnych petentów. Bez przerwy czegoś od Niego chcę.
Czy ja naprawdę proszę? Czy raczej się domagam? Żądam? Czy te moje prośby nie są tak naprawdę próbą wyegzekwowania tego, co mi się - moim zdaniem - słusznie należy? Czy są naprawdę prośbami, czy raczej petycjami?
Modlitwa prośby wymaga pokory. Wymaga uznania różnicy pomiędzy proszącym a proszonym. Wymaga pamiętania, że ten, do kogo zanoszę moje prośby, nie tylko mnie kocha, nie tylko chętnie ich wysłuchuje, ale również lepiej niż ja wie, czego mi naprawdę potrzeba.
I jeszcze jedno. Warto pamiętać o wskazówce Jezusa, by prosić Ojca w Jego imię. To ważne. Bo jeśli człowiek prosi o coś Boga i uzasadnia prośbę swymi zasługami, może się okazać bardzo śmieszny.
< powrót
Parafia Św. Andrzeja Boboli w Gąsiorach
Copyright 2007 - Realizacja KreAtoR