Parafia Św. Andrzeja Boboli w Gąsiorach

DIECEZJA
SIEDLECKA

   
A A A
A A A A

27 kwietnia 2024 r. Imieniny obchodzą: Felicja, Teofil, Zyta

  Parafia Św. Andrzeja Boboli w Gąsiorach    
LITURGIA SŁOWA



Czytania:
(Dz 13,44-52); (Ps 98,1-4); Aklamacja (J 6.63b,68b)
Ewangelia:


Czytania na dzień dzisiejszy - www.mateusz.pl

Serwis informacyjny KRP

Zawody gimnastyczne w SP nr 7 w Siedlcach

100-lecie parafii w Trąbkach

Kolejne spotkanie z przewodnikiem w Międzyrzecu Podlaskim

Prom w Drohiczynie jeszcze nie ruszy, w Mielniku zacznie kursować

Odebrała prawo jazdy i wkrótce może je stracić

Męski Różaniec w Siedlcach

Filmowe szlagiery na drohiczyńskiej scenie

Nocna Pielgrzymka do Mokobód

Jakub Jakubowski gościem Radia Podlasie /AUDIO/

Felieton Grzegorza Welika – 26 kwietnia 2024 /POSŁUCHAJ/

Kruchość nie przekreśla całości ludzkiego życia. Pogrzeb dzieci utraconych

Serwis informacyjny eKAI
Bł±d przy odczytywaniu wiadomo¶ci z EKAI.
Słuchaj na żywo KRP


        

 




MENU
Aktualności
Ogłoszenia duszpasterskie
Intencje mszalne
Ministranci
Informacje o parafii
Historia parafii
Proboszcz
Kontakt
Konto parafialne
 
Cmentarz
Regulamin cmenarza
 
AUDIO
2010 - rekolekcje adwentowe
2010 - uroczystości 1 i 2 listopada
2010 - 40-godzinne nabożeństwo
 
LINKI
Diecezja Siedlecka
Fronda
Katolickie Radio Podlasie
Podlaskie Echo Katolickie
EKAI
Episkopat
Duszpasterwstwo Akademickie
Kongers Federacji Pueri Cantores
E-rozmowy o Dobrej Nowinie
Wiara
Katolik
Deon
Modlitwa w drodze
CCM
Misyjne Drogi
 
wiadomości
 
 
 
Aktualności
 
 

 

Wybierz kategorie:

XXIV NIEDZIELA ZWYKŁA: 15 WRZEŚNIA (2013-09-15 07:09:05)

Łk 15,1-32

Radość z nawrócenia grzesznika

 

Pewna legenda opowiada, że w kraju, którego nie wymienia z nazwy, i w czasie, którego nie określa bliżej, żył sobie młody i bogaty książę. Lubił on piękne stroje i drogocenne klejnoty.

Każdego ranka, ubrany ze smakiem i wytwornie, pokazywał się najpierw wschodzącemu słońcu, potem swoim dworzanom i ludowi. Był szczęśliwy, gdy wokół niego wszystko błyszczało i słyszał cichy szmer podziwu.

Nie wiadomo bliżej z jakiego powodu, gdyż o tym nie mówi legenda, któregoś dnia pojawił się przed ludem w porze popołudniowej. Słońce było za jego plecami i wtedy, po raz pierwszy w życiu, zobaczył swój cień.

Szarość cienia tak go przeraziła, że rozkazał sługom przygotować najszybsze konie. Uciekał z tego miejsca, gdzie jest szary cień. Zapragnął mieszkać w krainie, w której nie ma cienia. Wsiadł do karety i ruszył w drogę. Prawdopodobnie, jeśli jeszcze żyje, szuka tej krainy do dzisiaj.


Tak wygląda życie człowieka, który nie ma w sercu pokoju.

Grzech niszczy pokój.

Boże miłosierdzie i przebaczenie przywraca człowiekowi szczęście.

 

Pewna pani katechetka opowiedziała swoim uczniom przypowieść o synu marnotrawnym.

W czasie, gdy mówiła, zdała sobie jednak sprawę, że dzieci, w większości, są bardzo rozkojarzone.

Poprosiła więc ich, aby swoimi słowami opisali przytoczoną im przypowieść.

Jeden z nich zrelacjonował ją w następujący sposób:

Pewien człowiek miał dwóch synów, jednak ten młodszy niechętnie przebywał w domu, a pewnego dnia, całkowicie opuścił domostwo, zabierając ze sobą wszystkie pieniądze jakie miał. W pewnym momencie pieniądze skończyły się. Młodzieniec nie miał już nic do jedzenia i postanowił powrócić do swojego domu. Kiedy już był niedaleko, zauważył go ojciec. Złapał za wielki żal i, co tchu, popędził za nim. Biegnąc tak spotkał swojego dobrego syna i powiedział do niego:

Wrócił ten twój okropny brat, który po tym wszystkim co zrobił, zasługuje na parę kijów!

Tato, chcesz żebym ci pomógł? - zapytał syn.

Oczywiście - odpowiedział ojciec.

I tak, we dwóch, zaczęli go okładać kijami. Kiedy już zakończyli swoje zajęcie, ojciec wezwał służącego, nakazał zabić najtłustsze jagnię i przygotować wielkie przyjęcie, bo przeszła mu już chęć znęcania się nad synem, który tak wiele narozrabiał!

 

Tak.

Zrozumieć Boże serce, to zadanie często zbyt trudne dla człowieka.

 

Była surowa, styczniowa noc. Gimmi Martini szedł słabo oświetloną ulicą zupełnie samotny. Kiedy doszedł do numeru 118, otworzył bramę i wszedł na podwórko. Ostrożnie włożył kluczyk do bocznych drzwi. Drzwi się otworzyły. Cicho szedł po schodach i wszedł do jednego mieszkania. Zapalił światło... Łóżko, stolik, dwa krzesełka, kanapa. W pierwszej chwili opanował go strach. Powoli przeszedł przez izbę.

Gimmi Martini nie był złodziejem. Był tylko jednym z tych zbłąkanych. Tułał się przez sześć lat.

A teraz wrócił. Odszedł w chwili rozgoryczenia, kiedy myślał, że ojciec jest dla niego zbyt surowy. Chciał być wolnym, uciekł wiec i błąkał się po Europie. A wolność na początku miała przyjemny smak. Był zadowolony. Potem się to zmieniło. Został bez pracy, bez pieniędzy, sam  - bez przyjaciół, samotny, zniechęcony, zawiedziony. Ale nawet wtedy, kiedy cierpiał, miał jeszcze swoją dumę i pychę, a ta nie pozwalała na powrót. Pewnego dnia otrzymał list.

Sześć krótkich słów bez podpisu, ale wiedział, że od ojca:

Boczne drzwi są stale otwarte.

Te słowa zapadły mu w umysł i słyszał je we dnie i w nocy.

Boczne drzwi są stale otwarte... stale... są stale...

Nie wytrzymał już dłużej. Powrócił. Długa i ciężka była ta droga. Przeszedł ją pieszo, całą. Niekiedy wydawała się nawet i przyjemna. Wracał przecież do domu, gdzie boczne drzwi są stale otwarte. Znalazł je, a za nimi wszystko tak, jak zostawił: łóżko, stolik, dwa krzesła, kanapa.

Był szczęśliwy, kiedy po tylu latach zasypiał w łóżku. Rano się przebudził. Przy łóżku niespodzianka - ojciec. Gimmi przestraszył się. Bardzo się przestraszył. Nie mógł wymówić słowa. Do oczu napłynęły łzy. Wstydził się...

Wykrztusił:

Ojcze, przebacz mi!

Proszę cię... jest mi wstyd, bardzo się wstydzę...

A ojciec nachylił się, objął syna i ucałował.

W porządku, Gimmi.

Wiem, że jest ci przykro.

Ale cieszę się, że wróciłeś, że jesteś w domu.

 

Dodajmy do tego opowiadania jeszcze jedno.

To nasze własne.

Przecież wszyscy jesteśmy mniej lub więcej zabłąkanymi, marnotrawnymi synami, którzy muszą wrócić.

Tyle razy od Boga odchodziliśmy i tyle razy wracaliśmy. Bocznymi drzwiami, przez konfesjonał.

 

Dziś musimy się nad tym głębiej zastanowić.

Zobacz, tyle razy odchodziłeś od Boga. Tyle razy przychodziłeś do konfesjonału ze swoimi grzechami.

Przychodziłeś jak największy wróg Pana Boga. Bo przynosiłeś ze sobą grzech, którym się Bóg brzydzi.

Ale przychodziłeś dlatego, że wierzyłeś, że Bóg Ci przebaczy.

 

On nie musiał tego robić, ale chciał. A chciał przebaczyć, dlatego, że nas kocha! Wystarczy sobie przypomnieć jeden czy drugi ciężki grzech ze swojego życia, żeby zrozumieć jak Bóg mnie kocha?

On już nigdy mi przebaczonych grzechów nie będzie wypominał. Nigdy do nich nie będzie wracał.

 

Zobacz, kiedy wstajesz od konfesjonału po dobrej spowiedzi – wstajesz jako człowiek święty!!!

Rozumiesz – JESTEŚ ŚWIĘTY!!! W jednej chwili Bóg może z największego grzesznika i łobuza uczynić świętego. To wielka łaska i nie da się tego kupić za żadne pieniądze. Tego nie załatwią żadne znajomości.

To Bóg daje za darmo.

Robi to dlatego, że nas kocha.




< powrót




Wyślij do:
Nazwisko i imię*:
Adres e-mail*:
Nr telefonu:
Tytuł zapytania*:
Treść*:
  

 

 
     

Parafia Św. Andrzeja Boboli w Gąsiorach

Copyright 2007 - Realizacja KreAtoR