Zasadnicza treść dzisiejszego Słowa Bożego to przypomnienie, że Bóg jest Tym, który zbawia. Być dzieckiem Boga, być chrześcijaninem to po pierwsze przyjąć tę prawdę. Bóg mnie zbawia. On daje mi życie wieczne. On się o mnie troszczy. On daje mi się poznać.
Druga prawda dzisiejszej liturgii to ta, że trzeba być świadkiem Boga. O tym Bogu, o Jego zbawieniu trzeba świadczyć. Inaczej to głosić innym naukę o zbawieniu. Słyszeliśmy w I-szym czytaniu jak Paweł i Barnaba zostali posłani właśnie w tym celu:
Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich. A oni wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich.
I tak ta wiara była dalej przekazywana. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wyznać, że się wierzy w Jezusa Chrystusa - znaczyło ponieść męczeńską śmierć.
W czasach komunizmu wyznać, że się wierzy w Boga - znaczyło stracić pracę, być szykanowanym, upodlonym, poniżonym.
Zresztą i dziś bywa podobnie. Jeśli ktoś traktuje Boga, wiarę poważnie. Zachowuje przykazania. Staje w obronie praw moralnych to zawsze będą go spotykać przykrości.
I tak jest do dziś. Otrzymaliśmy wiarę, chrześcijaństwo nie tylko dla siebie, nie tylko po to, aby samemu się zbawić. Mamy Dobrą Nowinę przekazywać dalej. Samemu ją przyjąć i dalej o niej świadczyć.
Niedaleko, zaledwie kilka kilometrów od Częstochowy leży wieś Lelów. W roku 1939 prawie wszyscy mieszkańcy wioski uciekli przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi. Pozostali tylko starsi, a wśród nich 18 gospodarzy. W środku wsi stał wówczas stary, drewniany kościółek. A w nim, w ołtarzu głównym wisiał duży, czarny, drewniany krzyż. Gdy hitlerowcy zajęli wioskę, wtargnęli także do świątyni. Krzyż z ołtarza wyrzucili na plac przed kościołem. Chłopom zaś nakazali nanieść słomy do wnętrza kościoła, aby go następnie podpalić ku uciesze pijanych żołnierzy. Na wyznaczoną godzinę spędzili wszystkich mieszkańców wsi przed kościół i kazali im porąbać krzyż. Ci musieli zdecydować: zaprzeć się Chrystusa czy pozostać Mu wiernym... Nikt nawet nie dotknął krzyża. Rozwścieczeni hitlerowcy strzałem w tył głowy zamordowali 18 gospodarzy. Dzisiaj na miejscu egzekucji stoi nowy kościół, a pod głównym ołtarzem znajduje się grobowiec z prochami tych, którzy oddali swe życie w obronie Chrystusowego Krzyża.
Św. Jan w dzisiejszej Ewangelii napisał, że Jezus krzyczał kiedy mówił o tym, że mamy wierzyć w Niego i być Jego świadkami. Krzyczał, abyśmy Go szukali w naszym życiu, abyśmy o Bogu nie zapominali.
I jak to jest? Czy chociażby dziś - Jezus słuchając moich wszystkich słów może być ze mnie zadowolony? Czy patrząc chociażby dziś na moje wszystkie czyny, także te, które starałem się ukryć przed wzrokiem innych - może być ze mnie zadowolony? A moje myśli – czy w nich też Bóg był obecny?
Jakie świadectwo dawałem dziś swoją postawą? Czy Bóg dziś mógł krzyczeć przeze mnie?