Tak właśnie uczynił Jezus. Wybrał 12 apostołów. Przez 3 lata ich formował i przygotowywał. A potem kazał im iść „na krańce świata”, aby wszystkim narodom głosić Ewangelię. Oni to posłannictwo przekazywali swoim następcom. I tak to trwa do dnia dzisiejszego.
Dziś Kościół obchodzi święto św. Andrzeja Boboli. Jednego z tych, którzy za głoszenie Ewangelii oddali swoje życie.
Pochodził ze średniozamożnej szlachty z Podkarpacia. W 1622 roku przyjął w Wilnie święcenia kapłańskie jako jezuita, a 8 lat później złożył śluby zakonne. Pracował w Wilnie, Połocku, Warszawie, Łomży. Zostawszy misjonarzem wędrownym, od roku 1636 utwierdzał w wierze katolickiej liczne rzesze wiernych w trudnych dla Kościoła czasach. Od 1642 roku osiadł na stałe w Pińsku, gdzie rozpoczął działalność na rzecz pojednania prawosławnych. Kozacy w maju 1657 roku wymordowali katolików i Żydów w Janowie Poleskim, a następnie schwytali i w okrutny sposób zamordowali Andrzeja Bobolę. Ciało jego złożono w Pińsku, a w 1808 roku przeniesiono do Połocka. Po rewolucji umieszczono je w muzeum ateizmu w Moskwie. Wreszcie w 1924 roku wydano je misji papieskiej, która zawiozła je do Rzymu, skąd po kanonizacji męczennika w 1938 roku przez Piusa XI, przewieziono je do Warszawy. Św. Andrzej Bobola został ogłoszony patronem Polski.
Arcybiskup Lwowa, Józef Bilczewski, z ubolewaniem kiedyś tak powiedział o katolikach:
Rzecz znana, że wśród rzeszy katolickiej jest wielu, co jak pogański bożek Janus, dwa mają oblicza.
W kościele mają minę świętą.
Na czas misji, rekolekcji czują się katolikami, a przynajmniej udają katolików.
Ale gdy znajdą się wśród wilków, to wyją z wilkami.
Niech dzisiejszy święty Patron będzie dla nas wzorem umiłowania Pana Boga i wytrwania przy Nim.
Paweł Apostoł napisał w jednym ze swoich listów:
Jeszcze nie opieraliście się grzechowi aż do przelewu krwi.
To prawda. Ciężko jest czasami przezwyciężyć okazję do grzechu, odsunąć od siebie jakąś pokusę… Trudno jest czasami stanąć w obronie wiary i Kościoła – kiedy ktoś z tych wartości kpi… Ale dzięki Bogu nie musimy za jak na razie przelewać własnej krwi.
Pamiętajmy więc o tych słowach i o przykładzie jaki zostawił nam św. Andrzej Bobola, kiedy przyjdzie pokusa do zła, do zaparcia się nawet ze wstydu lub strachu tego, że jestem katolikiem. Że jestem człowiekiem wierzącym. Być katolikiem, być wierzącym - to zawsze zobowiązuje.