Może Jezus, ciekaw świata jak każdy dwunastolatek, zapędził się za daleko drogą i nie potrafi ł wrócić. Może pozostał w pełnym świątecznego gwaru mieście, gdzie w tłum licznie przybyłych pielgrzymów mogli wplątać się złodzieje i porywacze.
Maryja z Józefem po bezsennie spędzonej nocy wybrali się z powrotem do miasta. Niewykluczone zresztą, że wyruszyli natychmiast, szukając Go w ciemności.
Maryja i Józef przyzwyczaili się do nieustannej obecności Jezusa przy sobie, teraz Go nie było. Jedynie natychmiastowe przystąpienie do poszukiwań Go mogło ukoić ich lęk i niepokój.
Także i my tracimy czasem poczucie obecności Jezusa. Modlimy się i mamy wrażenie, że nasze słowa trafiają w pustkę. Spotykają nas trudności i pytamy, gdzie jest Bóg. Tracimy świadomość obecności Pana, bo nie mamy dla Niego czasu, ogarnia nas obojętność lub nie chcemy zerwać z grzechem.
A może to sam Bóg staje się dla nas „nieobecny”, żeby pogłębić naszą tęsknotę za Nim?
„Kiedy nasz Pan ukrywa się przed wzrokiem duszy, która Go kocha – wyjaśnia św. Alfons Liguori – nie odchodzi jednocześnie z serca. On często ukrywa się przed duszą, aby szukała Go z tym gorętszym pragnieniem i większą miłością.”
Maryja szukała swego zaginionego Syna z tęsknotą i wytrwałością. Szukała Go aż do skutku.
Obchodząc dziś dzień poświęcony Jej Niepokalanemu Sercu, idźmy za Jej przykładem. Gorliwie szukajmy Jezusa dziś i przez wszystkie dni naszego życia.
„Maryjo, Twoje Niepokalane Serce jest otwarte dla wszystkich proszących Cię o pomoc i wstawiennictwo. Pomóż mi przybliżyć się do Twego Syna, Jezusa, i trwać przy Nim nieustannie.”
(Słowo wśród nas, czerwiec 2013)