Być może wiele naszych próśb w ogóle nie dociera do Bożych uszu. Być może wiele próśb nie jest wysłuchanych dlatego, że my nie jesteśmy równocześnie zdolni, nie prosimy tego, nie szukamy - nie szukamy tego i nie prosimy aby stać się ludźmi zdolnymi do czynienia dobra innym ludziom. O tyle mamy prawo błagać ufnie Boga o coś dobrego, o ile my równocześnie mówimy:
Boże, jestem dyspozycyjny i chcę uczyć się coraz bardziej wolnym sercem udzielać dobra, pomagać, pomnażać dobro w życiu innych ludzi.
I druga myśl:
To co w życiu ważne, cenne – kosztuje. Zdobywamy to w trudzie. Nierzadko w cierpieniu.
Jest w nas takie pragnienie, by życie przeżyć lekko i przyjemnie. Życzymy sobie z racji świąt, urodzin i innych uroczystości szczęścia i pomyślności, spełnienia marzeń. Ale sami wiemy, że tak się nie da.
Pitagorejczycy przedstawiali ludzkie życie za pomocą litery „Y”. Kto je rozpoczyna od najwęższej części, później dojdzie do tej szerszej, i przeciwnie, kto zaczyna od części szerokiej, wcześniej czy później natrafi na wąską. Ewangelia potwierdza tę maksymę.
Bóg pomoże…