Oto pewne świadectwo:
Mam na imię Iwona... jestem alkoholiczką. Urodziłam się 31 lipca 1960 roku, jak wielu innych ludzi. Oni żyją sobie w spokoju i bogactwie lub biedzie, a ja żyję dzięki Bogu i wspólnocie „Anonimowych Alkoholików". Wzrastałam w atmosferze strachu przed pijanym ojczymem, z poczuciem mniejszej wartości, ponieważ byłam panieńskim dzieckiem mojej matki. Moją najczulszą, najlepszą i najukochańszą opiekunką była babcia. (...) Marzyłam o domu, który byłby daleko od koszmaru codzienności i w którym byłaby ze mną tylko babcia. Mijały lata. Dorastałam, ale ciągle czułam się gorsza. W naszym domu było biednie, choć czysto i bezpiecznie, gdy nie było ojczyma. Kiedy wracał z pracy, często pijany, dom zamieniał się w piekło. (...) Bardzo chciałam mieć przyjaciół, spędzać z nimi czas, więc zadawałam się z różnymi ludźmi. Wtedy po raz pierwszy na prywatce u koleżanki upiłam się. (...) 10 grudnia 1995 roku idę na mityng do «Petry». Grupa nazywa się «Maria Magdalena». (...) Tak zaczęła się moja nowa droga. Przez ten czas wylałam wiele łez, wiele razy zostałam odrzucona przez córkę, matkę i innych. Ale dzisiaj jest inaczej, dzisiaj wiem, że żyję dzięki łasce Boga i wspólnocie AA. Patrzę jak moja córka dorasta, przeżywam z nią jej sukcesy i porażki. (...) Wkrótce otrzymam klucze od mojego mieszkania i będę obchodziła czwartą rocznicę mojej trzeźwości. (...)
Panie nie pozwól, abym się dzisiaj napiła,
Nie pozwól, abym kogoś skrzywdziła
I aby ktoś mnie skrzywdził
Niech się dzieje Twoja wola, a nie moja.
Znalazłam drogę i chcę nią iść...
Prośmy dziś Boga o łaskę nieustannego nawracania naszych serc.