No właśnie:
A ty dla kogo chodzisz?
Dla kogo żyjesz?
Jezus miał przed sobą jasny cel swojego życia.
Wypowiedział go publicznie w synagodze w Nazarecie: głosić ewangelię, wolność, uzdrowienie, łaskę.
Ten cel towarzyszył mu przez całe publiczną działalność.
Z żelazną konsekwencją realizował go i nie zawahał się za ten cel poświęcić swojego życia.
Gdy człowiek ma cel życia, taki prawdziwy - nie tylko taki o którym się marzy, ale taki, który się realizuje - to ma zasadę, która organizuje i porządkuje jego życie.
Porównując człowieka do okrętu można powiedzieć, że jest to życie, które ma ster, życie które ma port do których chce zawinąć.
Niestety bardzo wielu ludzi żyje jakby tego steru nie mieli.
Idą tak, gdzie ich niesie fala, porywa wiatr.
Kręcą się w kółko, albo, co najgorsze, rozbijają się o jakieś podwodne skały.
Każdy z nas jest okrętem na oceanie życia.
Rozwijajmy żagle, chwyćmy ster, ale wcześniej rozwińmy mapy, podrapmy się w głowę i zastanówmy - dokąd chcemy płynąć.
Po co naprawdę żyć?
Czy pamiętasz, czy wierzysz,
że przez ten świat przechodzisz tylko jeden jedyny raz,
dlatego:
wszystko dobro, które tylko możesz uczynić,
powinieneś właśnie teraz uczynić
i każdą życzliwość i przyjaźń
którą możesz człowiekowi okazać
powinieneś właśnie teraz okazać
niczego nie możesz przeoczyć
niczego odkładać na jutro
gdyż drogą, którą idziesz, nigdy już nie będziesz już wracał