Ta część ciała najlepiej ze wszystkich wykonuje i charakteryzuje naszą czynność, nasze czyny...
Czymś strasznym jest, gdy ktoś nie ma rąk albo ma je takie jak ów człowiek z Ewangelii...
Z nadprzyrodzonego punktu widzenia jeszcze gorzej jest, gdy je ktoś posiada — i to zdrowe — ale nie używa ich do tego, po co je Bóg dał, jeśli nimi nie czyni dobra...
A jednak wielu z nas podobnych jest do tego człowieka z jedna uschniętą ręką...
Jedną służymy sobie, ale — mówiąc obrazowo — nie posługujemy się tą, którą mamy służyć drugim.
A to nie jest dobrze.
Jest to brak, który na początku służby Bożej trzeba publicznie wyznać słowami: Zgrzeszyłem bardzo... zaniedbaniem dobrego, że nie czyniłem dobra tam, gdzie była potrzeba, a miałem ku temu sposobność...
Przynajmniej w każde święto i niedzielę bierzemy udział w zgromadzeniu wierzących...
Jest w nim zawsze obecny także i Chrystus...
Patrzy na nas i mówi każdemu z osobna:
Wyciągnij rękę!
Tę suchą, która nie czyni dobra, która nie miłuje...
A w końcowym: Idźcie, ofiara spełniona! — daje nam wyraźny rozkaz wprowadzenia w życie tego, co w niej przeżyliśmy...
Posłuchajmy, a będziemy zdrowi.