„Scenariusz zajęć zakłada, że chłopcy będą odgrywać rolę dziewczynek, a dziewczynki chłopców. Autorki zalecają nauczycielom przedszkoli, by chłopców podczas zajęć przebierać w spódniczki, pantofelki, blond peruki z różowymi wstążeczkami, namawiać do zabawy lalkami oraz do czesania sobie loków, zaplatania warkoczy. Oczywiście nie należy zapominać,że powinni malować sobie usta czy paznokcie i parzyć kawkę po uprzednim upieczeniu ciastek.
Dziewczynki natomiast, w kraciastych koszulach i ogrodniczkach mają się wcielać w rolę „twardych facetów”, ojców rodziny, majsterkować i zajadać te przygotowane przez „żony” frykasy. Zalecenia dotyczą również „zmiany” płci bohaterów bajek, także Kopciuszek nie jest już dziewczynką a Wyrwidąb chłopcem. Mało tego, to Królewna ratuje Śpiącego Królewicza z opresji w towarzystwie siedmiu karlic.”
Niedowierzacie? To już się dzieje! Nie są to lekcje ani równości, ani tolerancji, tylko promowanie nachalnej, genderowej ideologii, która jest przecież skrajnie upolityczniona, a z którą styczność na psychice kilkuletniego dziecka może pozostawić stały uraz. Rodzice według Konstytucji RP mają prawo do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami, jednak biada temu, kto myśli, że może pójść do przedszkola i zakazać dziecku uczestniczenia w zajęciach z równości. Faszyzm, ciemnogród, nietolerancja, homofobia, szowinizm! Kto sprzeciwi się ofiarowaniu swojego dziecka na ołtarzu ofiarnym tzw. genderomanii (określenie ukute przez Marzenę Nykiel), sam powinien pójść na stos.
Zajęcia zostały już wprowadzone, co pozwala nam zapoznać się z pierwszymi efektami tej jakże szczytnej idei wychowywania dzieci w duchu genderowego pomieszania z poplątaniem. Pedagog i metodyk nauczania początkowego, Dorota Dziamska, w wywiadzie dla wPolityce.pl opowiada sytuacje, do jakich dochodzi podczas zajęć w jednym z przedszkoli:
„Na swoich szkoleniach, dotyczących innych tematów, poznałam nauczycielki, które przyznały się, że zostały przymuszone przez dyrektora przedszkola do wprowadzenia tego programu do zajęć z dziećmi. Jedna z nich opowiedziała, jak reagują dzieci. W momencie, kiedy zaproponowała chłopcom przebranie się w sukienki, część z nich uciekła do toalety, część zaczęła płakać, kilku zaoponowało natychmiast, a jeden zareagował agresją i chciał nauczycielkę pogryźć. Program odziera z godności małych chłopców. O ile dziewczynki godzą się na przebieranki, bo to dla nich frajda, bo, to można rzec, leży w ich naturze, o tyle chłopcom to bardzo uwłacza.”
Wydaje nam się, że komentarz jest tu zbędny. Dorota Dziamska w tym samym wywiadzie stwierdza również:
„Takie zajęcia prowadzą do ogromnego „bałaganu” w psychice dziecka i mogą się ciągnąć za nim przez całe dorosłe życie. Takie odzieranie chłopców z godności to dla mnie przestępstwo.”
Kto by pomyślał? A nam się zawsze wydawało, że robienie wody z mózgu kilkuletnim dzieciom to podstawowy cel pedagogiczny i szczytna idea europejska! Odzieranie chłopców z godności, bo muszą założyć sukienkę, to przestępstwo? Według feministek zapewne to pani Dorota popełnia przestępstwo – przestępstwo mowy nienawiści.
Tak, to wszystko dzieje się w 2013 roku w Polsce! To pokazuje, że jako Ciemnogród powinniśmy jeszcze mocniej bronić swej ciemnoty, bo za kilkanaście-kilkadziesiąt lat skończymy jak Wielka Brytania ze spisami homofobicznych przedszkolaków i wezwaniami na komisariat za wygłoszenie swojego zdania na temat adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
źródło: wSumie.pl, wPolityce.pl