To bynajmniej nie jest żaden przytyk wobec Maryi ani pobożności Maryjnej, wręcz przeciwnie - to jest pokazanie głębszego sensu osoby Maryi, Jej godności, Jej tajemnicy.
Otóż Jej tajemnica nie polegała tylko na tym, że poczęła Syna Bożego, że stała się matką w swoim ciele Chrystusa, naszego Zbawiciela - ale że wewnątrz siebie, wewnątrz swojej głębokiej tajemnicy przyzwoliła Bogu, przyzwoliła Jego Słowu które Ją wezwało do tej przygody, do przygody towarzyszenia Chrystusowi w Jego życiu, do tej przygody, która się zaczęła właśnie od poczęcia w Jej ciele Chrystusa.
Także ten fragment dzisiaj dodaje otuchy i wręcz wzywa nas, żebyśmy potrafili głębiej zobaczyć tajemnicę Matki Bożej, która stała się uległą służebnicą, której serce było całkowicie otwarte i chłonne na Słowo Boga.
Mimo wszystkich cudów, jakie zdziałał, mimo całego uwielbienia tłumów, mimo Jego wyniesienia i przemienienia na górze, Jezus stale powraca do podstawowej i prostej sprawy: dobroć rodzi się z czynienia dobrze tego, co do nas należy.
Czasem możemy nie rozumieć, dlaczego pewne rzeczy dzieją się tak a nie inaczej.
Nawet wtedy nie przestawajmy wierzyć w Bożą mądrość.
Bóg niczego nie czyni bez powodu.
Właśnie tak Maryja wzrastała w świętości: kiedy ufała nawet wtedy, gdy nie rozumiała, i kiedy robiła zawsze to, co uważała za najlepsze.
W ten sposób my również możemy odnaleźć swoją drogę do Boga.