Gdy dowiaduję się z gazet, radia czy telewizji o różnych cwaniakach, którzy mimo popełniania licznych przestępstw nie tylko czują się całkowicie bezkarni, ale również nie mają sobie nic do zarzucenia, przypominam sobie Jezusową przypowieść o nieuczciwym rządcy.
Są w niej dwa dziwne zdania:
„Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił.
Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.
Niektórzy czytając je uważają, że Chrystus (a więc sam Bóg) aprobuje ten rodzaj „sprytu” w sprawach ziemskich.
Jak do tego doszli?
Nie mam pojęcia.
Czasami kusi mnie, aby spróbować sprytu w moich relacjach z Bogiem.
Gdy mi na czymś bardzo zależy, zaczynam podejmować różne zobowiązania. „Panie Boże, jeśli spełnisz moją prośbę, to ja...”.
Oczywiście obiecuję coś, co się i tak Bogu należy.
Po ziemsku próbuję przekupić Pana Boga.
Przecież Go obrażam!
Tak naprawdę to umiemy się troszczyć o tyle rzeczy - zatankować, zrobić zakupy, oddać samochód do serwisu, w czas zapłacić rachunek.
Potrafimy zainwestować, założyć lokatę, zrobić jakiś dobry interes.
Jesteśmy zapobiegliwi, troskliwi przewidujący.
A wszystko to w sferze ziemskiego, doczesnego życia.
Gdy taką samą miarę przyłożymy do życia duchowego okazuje się, że panuje tu dziwna beztroska, niefrasobliwość, wręcz lekkomyślność.
To wielka bieda, gdy człowiek nie zmieniając oleju zatrze silnik w samochodzie, ale czy nie większe nieszczęście jest wtedy, gdy z duchowego lenistwa i beztroski zatrą się nasze duchowe tryby?
Tam tracimy parę kilo złomu - tu tracimy wieczność.
Jest różnica?
Niech otworzą się nasze oczy na to, co niewidzialne ale najistotniejsze w życiu.