Historia z życia.
Młoda dziewczyna chce w sklepie tekstylnym kupić materiał na suknię.
„Chodzi mi o taki, który gdy się idzie, szeleści" — przedkłada klientka swoje życzenie.
Sprzedawca mówi: „To niech pani najlepiej weźmie taftę, mamy w pięknych kolorach".
„Na kolorze mi nie zależy — wyjaśnia dziewczyna — najważniejsze, by materiał był słyszalny".
Zdecydowała się w końcu na białą taftę.
Kupiła pięć metrów i poszła.
Na ladzie zostawiła rękawiczki.
Sprzedawca pobiegł za nią, a zwracając jej zgubę nie wytrzymał i zapytał: „Proszę mi powiedzieć, ale szczerze, dlaczego pani koniecznie chciała kupić ten szeleszczący materiał?"
Dziewczyna wyjaśnia: „To jest moja suknia ślubna. Mój narzeczony jest niewidomy. Jeżeli już nie widzi mej sukni, to chcę by przynajmniej ją słyszał i wiedział, że jestem blisko niego".
Oto prawdziwa miłość. Ci, którzy się kochają, chcą być blisko siebie.
Jak wiemy, Jezus ciągle powraca do kilku podstawowych spraw: uzdrawiającej siły miłości, potrzeby wzajemnego wybaczenia oraz, o czym mowa w dzisiejszym czytaniu, do niezmiennej mocy woli Bożej. Bez względu na to, co zrobi człowiek - a dzisiejsza Ewangelia przedstawia arcykapłanów i starszych ludu, którzy są przykładem ludzkiego egoizmu - wola Boża zostanie wykonana w ludzkiej historii.
Jezus krytykuje arcykapłanów za konkretne zaniedbania: za gromadzenie powierzonych im skarbów i niechęć do dzielenia się z ludem wiedzą w kwestiach religijnych. W ten sposób Jezus uczy nas, że mamy się dzielić każdym otrzymanym darem. Chować coś dla siebie, znaczy stracić to. Jak pokazuje historia Żydów, Bóg przeniósł swą łaskę z jednego ludu na wiele innych, z jednego narodu na ludy całego świata. Wszystko to stało się dzięki sile miłości jednego człowieka, Jezusa, który nade wszystko uczy nas, jak dzielić się tym, co mamy, i w ten sposób wzbogacać życie innych i swoje własne.