Kochany Januszku!
Jest to opowiadanie o ŻYCIU, o wietrze, który wieje, i o nasionach, które na wiosnę wysiewa się do ziemi i które latem, już jako rośliny, kwitną i owocują.
Jest to również opowiadanie o jesieni, o ŚMIERCI, która gasi ludzkie życie czasami bardzo wcześnie, a czasami późno...
Przedstaw sobie najpierw początek wszelkiego życia i Boga, który wszystko stworzył.
Bóg jest jak słońce, które ziemię opromienia i ogrzewa; słońce sprawia, że rośliny mogą rosnąć, ponieważ ono zawsze wysyła swoje promienie - nawet wtedy, gdy go nie widać, gdy ukrywa się za gęstą warstwą chmur.
Pan Bóg stale nas widzi, ciągle jesteśmy w promieniach Jego miłości - nie ma tu znaczenia, czy jesteśmy dziećmi, czy dorosłymi...
Życie człowieka w zaraniu można porównać do nasion mniszka (mleczu), które wiatr niesie w różne strony.
Niektóre z tych nasion padają na jezdnie i chodniki, inne do ogrodów, a jeszcze inne na łąki usłane kwieciem.
Tak jak te nasiona, tak również i my, ludzie, rozpoczynamy nasze życie w bardzo zróżnicowanych warunkach, w różnych miejscach: jeden rodzi się w bogatej, inny w biednej rodzinie, jeszcze inni znajdują się od pierwszych dni w Domu Dziecka.
Niektórzy w pierwszych dniach czy miesiącach umierają, ponieważ nie było jedzenia, czy nie było lekarstw.
Inni wzrastają w przybranych rodzinach, wśród kochających ludzi.
Niektórzy mówią, że życie to wielka gra.
Nie można jednak zapominać, że istnieje Bóg, i że to On jest Panem wiatru roznoszącego nasiona w różne miejsca.
Czy można sobie wyobrazić, aby Bóg nie troszczył się bardziej o ludzi niż o nasiona?
W ludzkim ryciu nie ma czegoś takiego, jak ślepy los.
Bóg kocha każdego człowieka, nikogo za nic nie skazuje i nikogo nie odrzuca od siebie, od swojej miłości.
To przecież Pan Bóg stwarzając wyznaczył zarazem tobie twoje miejsce.
To On wybrał z biliona innych możliwości twoich rodziców - gdy twoi rodzice i ty jesteście razem, to jesteście po to, aby sobie wzajemnie pomagać, aby się wzajemnie ubogacać.
Czy wiesz, że życie ludzkie jest podobne do szkoły, w której można i trzeba bardzo wiele się nauczyć?
Można się nauczyć np. jak żyć z innymi ludźmi w przyjaźni, jak dzielić z nimi ból i radość.
W tej szkole życia można się nauczyć uczciwości, szczerości wobec samego siebie i innych; można się nauczyć kochać drugiego człowieka i doświadczyć tego, że inni nas kochają.
Życie nasze rzeczywiście przypomina szkołę; gdy zdamy wszystkie obowiązujące egzaminy, otrzymujemy świadectwo.
W odniesieniu do życia znaczy to, że po zdanych egzaminach idziemy do Pana Boga, wracamy do naszej prawdziwej ojczyzny.
Tam też spotkamy wszystkich ludzi, których w naszym ziemskim życiu poznaliśmy i ukochaliśmy.
Będzie to coś pięknego, będzie to podobne do rodzinnego spotkania po ostatnim zdanym egzaminie...
Gdy umieramy, odrzucamy nasze ciało.
Zakończyliśmy część naszej pracy, musimy dalej się rozwijać...
Wyobraź sobie drzewo.
W zimie wydaje się, że nie ma w nim żadnego życia.
Gdy jednak przychodzi wiosna, pękają pąki i pojawiają się liście.
Późnym latem na drzewie jest wiele owoców, drzewo częściowo wypełniło swoje zadanie.
W jesieni traci ono wszystkie liście, zaczyna się dla niego czas odpoczynku...
Wyobraź sobie kwiaty.
Wiesz doskonale, że są takie kwiaty, które tylko kilka dni, czy nawet kilka godzin kwitną.
A mimo wszystko, mimo tego krótkiego czasu kwitnienia, wypełniają one swoje zadanie.
Te kwiaty były dla wielu znakiem wiary i nadziei, wielu uradowały swoim pięknem.
Są również kwiaty, które kwitną bardzo długo, tak że ludzie nawet tego nie dostrzegają zajęci codziennością.
Takie kwiaty podobne są do ludzi w podeszłym wieku.
Nie zwracamy specjalnej uwagi na staruszków siedzących na ławkach w parku.
Dopiero gdy ich zabraknie, zauważamy, że coś się zmieniło...
Postaraj się zrozumieć, że życie podobne jest do koła.
Po dniu przychodzi noc, lato przechodzi w zimę.
Gdy statek znika na horyzoncie, nie znaczy to, że statku już wcale nie ma, że statek nie istnieje; statku za linią horyzontu nie można zobaczyć tego miejsca, w którym my się znajdujemy.
Musimy zawsze o tym pamiętać, że Pan Bóg kocha wszystko to, co stworzył, On kocha - ziemię i słońce, kwiaty i drzewa, wszystko.
Pan Bóg kocha ludzi, którzy muszą przejść przez szkołę życia, aby dobrze zdać egzamin.
Gdy więc wypełnimy wszystkie zadania, jakie były do spełnienia dla nas tutaj na ziemi, wtedy możemy odrzucić nasze ciało.
Nasze ciało więzi naszą duszę tak jak kokon, w którym skrywa się piękny motyl.
Gdy nadchodzi nasz czas, możemy opuścić nasze ciało.
Zostajemy wtedy uwolnieni od bólów i lęków, od tego wszystkiego, co sprawiało nam przykrość.
Możemy wrócić do Pana Boga, nie będziemy już nigdy przeżywali chwil samotności i opuszczenia.
Tam będziemy dalej się rozwijać, będziemy radośni i szczęśliwi.
Będziemy razem z tymi wszystkimi, których ukochaliśmy, a którzy już może bardzo dawno temu odrzucili „kokon” swojego ciała.
Będziemy otoczeni przez Pana Boga taką miłością, jakiej nie można sobie wyobrazić tutaj na ziemi.
Dzisiejsze Słowo Boże mówi o wielkiej tęsknocie za Panem Bogiem. O spotykaniu się z Nim. A także o Jego opiece nad swoim ludem. Jak pomagał Izraelitom na pustyni, dając im wodę (I czytanie), tak pomaga i opiekuje się każdym z nas.
Bóg jest dobry. Jest Ojcem. Zapytaj się dziś czy za tym Bogiem tęsknisz? Czy pragniesz Go?
Zatęsknić za Bogiem. Tak z całego serca. Jak za największym skarbem. Jak Samarytanka z dzisiejszej Ewangelii.
Jakże smutne i tragiczne jest to; że we współczesnych czasach ludzie próbują, zaspokoić wewnętrzne pragnienie swego serca, głód Boga, czymś całkiem innym niż Bóg. Najczęściej próbują zaspokoić pragnienie swego serca rzeczami i dobrami materialnymi.
Ktoś porównał próbę zaspokojenia pragnień duchowych rzeczami materialnymi, do próby zaspokojenia fizycznego pragnienia poprzez picie słonej wody. Im więcej tej słonej wody człowiek wypije, tym bardziej jest spragniony. Podobnie jest z ludźmi, którzy pragną zaspokoić pragnienia swego serca dobrami materialnymi. Im bardziej są tymi dobrami przejedzeni, tym bardziej odczuwają wewnętrzną pustkę, i wewnętrzne pragnienie Boga.
Pewien młody człowiek zwrócił się do pustelnika z pytaniem:
W jaki sposób mogę odnaleźć Boga?
Jak wielkie jest twoje pragnienie? - zapytał świątobliwy mąż.
Pragnę tego bardziej, niż czegokolwiek na świecie - brzmiała odpowiedź.
Pustelnik zabrał młodzieńca na brzeg jeziora i obaj weszli do wody po szyję.
Wówczas położył swe dłonie na głowie młodzieńca i siłą zanurzył go w wodzie.
Młody człowiek szamotał się rozpaczliwie, lecz pustelnik zwolnił uścisk dopiero wtedy, gdy młodzieniec był bliski utonięcia.
Kiedy wrócili na brzeg, święty mąż zapytał:
Synu, czego pragnąłeś bardziej, niż czegokolwiek na świecie, kiedy byłeś pod wodą?
Powietrza - odparł bez wahania.
Cudownie!
W ten sam sposób twoje oczy otworzą się na Boga, gdy zapragniesz Go tak bardzo, jak pod wodą pragnąłeś powietrza.
Czas Wielkiego Postu jest po to, by zapytać się za czym ja gonię w życiu? Czego pragnę? Za czym tęsknię?
Kiedy ostatni raz myślałem o Bogu? O niebie? O tym, że kiedyś przed Nim stanę? Z czym przed Nim stanę?
Módlmy się o to, byśmy zawsze tęsknili za Bogiem.