Teoretycznie obie nie miały szans. Obie miały przeciw sobie ludzi poważanych, uznawanych za uczciwych obywateli, szanowanych w społeczności. Nikt nie ujął się za nimi. Nikt, z wyjątkiem samego Boga.
Księga Przysłów mówi:
Każde Słowo Boże wypróbowane, tarczą jest dla tych, co się doń chronią (30, 5).
Bóg posyła na pomoc swoich wybranych. Daniel i Jezus przynoszą słowo od Boga. Słowo prawdy o sytuacji, w jakiej znalazła się każda z oskarżonych kobiet.
Daniel przeprowadza przesłuchanie oskarżycieli Zuzanny. Wykazuje, że nie mówili oni prawdy, że stali się synami kłamstwa. Fałszywi oskarżyciele muszą ponieść konsekwencje – tracą życie, bo sami usiłowali pozbawić życia niewinną kobietę.
Jezus jest, jak może się nam wydawać, w o wiele trudniejszej sytuacji. Fakty przemawiają przeciw kobiecie. Złapano ja na gorącym uczynku. Jednak jej oskarżyciele nie pragną sprawiedliwości. Chcą pohańbioną kobietę jeszcze bardziej poniżyć. Chcą jej użyć jako narzędzia do walki z Jezusem.
Bóg nigdy się nie zgadza na to, by człowieka, umiłowane stworzenie, używać jak przedmiotu. Jezus objawia prawdę o tych, którzy przyprowadzili do Niego grzesznicę. Objawia prawdę, która przynosi wolność. Doświadczy jej kobieta – nikt jej nie potępił. Jej grzech został odpuszczony. Godność przywrócona. Teraz żyje.
Kiedy kobietę postawiono przed Jezusem, On milczał. Pisał tylko palcem po ziemi.
Kiedyś Bóg dotknął prochu ziemi. I z prochu i Miłości ulepił człowieka.
Dziś Jezus dotyka prochu, jakim jest nasze człowieczeństwo pokaleczone grzechami – i z prochu i Miłosierdzia stwarza nas na nowo. Bóg zawsze daje nam szansę.
Czytałem kiedyś świadectwo pewnej prostytutki, która twierdziła, że nigdy nie mogła pójść do pracy bez dawki narkotyku. Sumienie jej nie pozwalało.
Kiedy podróżujemy widzimy często prostytutki stojące przy drogach - w deszczu, zimnie, palącym słońcu. Co te biedne kobiety muszą robić, by zagłuszyć sumienie? A co robi kierowca korzystający z takich usług? Co musi robić, by nie słyszeć sumienia? Czy powtarza sobie, że ma przed sobą szmatę a nie człowieka? Może wtedy łatwiej? Tylko, czy sam nie robi wtedy z siebie szmaty?
Zastanówmy się, co jest lepszym dowodem mocy? Zdeptanie kogoś, oplucie, potępienie? Czy też przemiana kogoś, przemiana na lepsze?
Łatwo jest burzyć i deptać. Trudniej tworzyć i budować.
Jezus daje w dzisiejszym fragmencie Ewangelii dowód swojej wszechmocy. Stwarza na nowo tę kobietę. Stwarza ją czystą, świętą, niepokalaną. Niesamowite. Tego cudu może dokonać w każdym z nas.