Izraelici wędrowali przez pustynię od tak wielu lat, że ich dzieci - które nie znały innego życia poza koczowniczym - zdążyły już dorosnąć. Ponieważ wciąż byli w drodze, perspektywa Ziemi Obiecanej stawała się coraz bardziej mglistą ideą a nie konkretnym celem, do którego zmierzali. Skarżyli się więc Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli?” (Lb21,5).
Gdy tak narzekali, pojawiły się „węże o jadzie palącym", których ukąszenie powodowało śmierć. Izraelici wołali wówczas o ratunek, a Bóg polecił Mojżeszowi odlać węża z miedzi i umieścić go na palu. Każdy, kto spojrzał na węża, zostawał uzdrowiony.
Ile już razy czuliśmy się podobnie jak Izraelici podczas wędrówki przez pustynię - znużeni dźwiganiem ciężarów i niecierpliwie wyczekujący końca? Zastanawialiśmy się może, dlaczego Bóg dopuszcza na nas cierpienie? Być może nawet szemraliśmy przeciwko Panu, uznając, że życie według Jego nauki zupełnie się nie opłaca. Wydawało nam się, że nie mamy już siły, by na nowo uwierzyć i zaufać.
Jeśli kiedykolwiek znów poczujesz się w ten sposób, pamiętaj, że wiara nie jest czymś, co mamy z siebie wykrzesać o własnych siłach. Jest to bezcenny dar Boga, którego On udziela nie według miary naszych zasług, lecz według swojej miłości.
Podnieś więc dziś swój wzrok! Spójrz na krzyż, tak jak Izraelici wpatrywali się w miedzianego węża. Bóg ma nieograniczone zasoby łask, którymi pragnie cię dziś obdarzyć. Jest gotów napełniać cię ufnością i cierpliwością. Pragnie dać ci wolność od grzechu i moc przeciwstawiania się pokusom, o jakiej dotąd mogłeś tylko pomarzyć. A przede wszystkim chce cię zapewnić, że jest z tobą na każdym kroku.
„Jezu, wychwalam Cię za moc Twego krzyża. Wierzę, Panie. Zaradź mojemu niedowiarstwu."