Chciałbym wrócić do wydarzenia, jakie miało miejsce ponad 200 lat temu.
Od grudnia 1790 roku w mieszkaniu marszałka Małachowskiego spotykało się 12-stu najbardziej światłych ludzi, którzy brali udział w obradach Sejmu Czteroletniego. Były to spotkania ściśle tajne. Kiedy po pewnym czasie zorientowano się, że król myśli podobnie, to maleńkie grono przeniosło się do Zamku Królewskiego i zostało powiększone, obejmując około 60-ciu osób. Właśnie ci ludzie, to grono, wypracowało Konstytucję 3 maja. Zręcznie manipulując tymi, którzy mieli przegłosować Konstytucję, sięgnęli do pomocy mieszczan warszawskich, a ci z wielkim entuzjazmem wsparli ich dążenia. Mimo iż początkowo miało to być zrobione 5 maja, chcąc mieć pewność, że jednak Konstytucja zostanie przegłosowana, przyspieszono termin i 3 maja rzecz się udała.
Jest to część wielkiego dzieła Sejmu Czteroletniego. Warto zwrócić uwagę na to, że nasz naród miał wówczas „mózg". Miał tych kilkudziesięciu ludzi, którzy wiedzieli, czego chcą. Wiedzieli, jaka jest droga do ratowania narodu.
W takim dziele nie chodzi o tłumy, lecz o kilkudziesięciu ludzi. Liczy się jakość, a nie ilość.
Jakie były cele Konstytucji 3 maja? Chodziło o zaprezentowanie Polski wobec świata. Autorytet Polski upadał z roku na rok. Wzrastała potęga ościennych mocarstw i z Polską już nikt nie chciał się liczyć. Chciano jednak przypomnieć, w skali całego świata, że Polska ma coś do powiedzenia. Program był odważny i został dostrzeżony.
Drugi cel był ważniejszy. Polakom opadły ręce. Sam naród potrzebował sztandaru, sztandaru bojowego. Trzeba było tchnąć w ludzi nowego ducha. A jest to możliwe tylko wówczas, kiedy naród poderwie się do walki o wielkie wartości. Kiedy ukaże mu się drogę do tych wartości, i to drogę konkretną. I to się również w dużej mierze udało. Konstytucja 3 maja stała się sztandarem.
Jaka była reakcja sąsiadów? Caryca Katarzyna czekała tylko, by na Polakach się zemścić. Nie mogła tego uczynić natychmiast, dlatego że była zajęta innymi wojnami. Ale czekała na sytuację, kiedy zniszczy dzieło Konstytucji 3 maja. Na jej dworze wówczas padło zdanie:
Każcie sobie namalować obraz Konstytucji 3 maja, a na spodzie tego obrazu namalujcie niezapominajki.
Złośliwe powiedzenie. W Moskwie uważano, że z Konstytucji nic nie zostanie tylko ten obraz.
Jeszcze gorsza była reakcja Berlina, który w pierwszym momencie wyraził królowi gratulacje. Ale nieco później odrzucił ustawy Konstytucji 3 maja, ponieważ zostały ogłoszone bez jego wiedzy. Polacy powinni zapytać Berlin, czy mogą Konstytucję ogłaszać.
Pamiętamy, przyszła Targowica. Pojawili się zdrajcy. Poprosili Katarzynę o pomoc wojskową i wkrótce w granice Rzeczpospolitej wkroczyło 100 tysięcy Moskali. Nastąpił drugi, a wkrótce trzeci rozbiór Polski.
Nie wprowadzono w życie nic z Konstytucji 3 maja. Została tylko pięknym sztandarem. Ale sztandar ciągle był. Sztandar był rzeczywistością. Towarzyszył on naszemu narodowi aż do uzyskania niepodległości. W znoju zaborów Polacy zrozumieli, że są w tak trudnej sytuacji politycznej, gospodarczej, społecznej, że ich wolność może być osiągnięta tylko cudem, przy pomocy Boga.
I dojrzeli to, kiedy w 1920 roku bolszewicy zaatakowali Polskę i zbliżali się do Warszawy. Wówczas Episkopat Polski ponownie oddał Polskę w opiekę Matki Bożej naszej Królowej. Nastąpił „cud". To po tym zwycięstwie nad armią bolszewików w sztandar Konstytucji 3 maja wyhaftowano Imię Matki Jezusa Chrystusa, naszej Matki i Królowej.
Od tego momentu ten sztandar jest niezwykle mocny. Odtąd jest nie do pokonania. I to nie przypadek, że i dziś Polacy prawdziwie zatroskani o Ojczyznę, których nigdy nie było wielu, próbują pod sztandarem Konstytucji 3 maja ustawić Wizerunek Matki Najświętszej. Jeśli zostaną Jej wierni, potrafią wygrać.
Mówię o tym, aby odkryć źródło naszej mocy. Polska z punktu widzenia politycznego, społecznego, gospodarczego nie będzie w stanie oprzeć się potęgom, które są obok niej. Jesteśmy za słabi. Gdybyśmy byli w pełni wolni i nikt by się do nas nie wtrącał, przy pomocy bogactwa, jakie jest ukryte w naszej ziemi, prawdopodobnie potrafilibyśmy zrobić wiele.
Ale nikt nie pozwoli na to, abyśmy sami rządzili się w tym kraju. Zawsze się będzie ktoś wtrącał. Taka jest rzeczywistość.
Wielkość nasza zależy od odkrycia tej prawdy, że musimy być pod takim sztandarem, i w takiej koalicji, która wygrywa z wszystkimi potęgami tego świata. Jest to sztandar Matki Boga.
Są Polacy, którzy pod tym sztandarem wygrali. Pod tym sztandarem wygrał ojciec Kolbe, wygrał nawet w Oświęcimiu, wygrał, zgłaszając się dobrowolnie na śmierć. Pod tym sztandarem wygrał ojciec Kalinowski, sługa szkaplerza Matki Boga. Pod tym sztandarem wygrał Brat Albert w krakowskiej ogrzewalni.
Ale pod tym sztandarem trzeba stanąć z całkowitym zawierzeniem. Polska może być wielka nie przez liczenie na pomoc innych mocarstw. Oni nas nie będą wspierać, bo nie mają w tym interesu. Polska może być wielka, jeśli potrafi zawierzyć Bogu i być Mu posłuszna, tak jak była wierna Matka Najświętsza. Nasza wielkość musi być wielkością naszego ducha. I tu nie ma co czekać na układy zewnętrzne. Tu trzeba po prostu samemu zawierzyć. Trzeba doświadczyć życia w wolności, jakim cieszy się człowiek wierzący Bogu. Tego trzeba doświadczyć. Musimy odkryć, że jest nam potrzebna Matka, która wychowuje. Taki jest sens Jasnej Góry.
Potrzebne są dziś Polsce, i to najbardziej, Matczyne ręce, wychowujące wielkich ludzi. Potrzebne są zatroskane ręce Matki w szpitalu, pielęgnujące chorych i pielęgnujące bardzo zdewastowaną polską ziemię. Potrzebne są Matczyne ręce przy sterze naszego państwa, pewnie i mądrze podejmujące wielkie decyzje. Jeśli potrafimy z Nimi współpracować, urosną ludzie wielcy, ludzie, którzy nigdy nie pozwolą na to, by Polska została znów zmiażdżona przez obce narody.
Król Jan Kazimierz oddał Królestwo Polskie pod opiekę Maryi. Oddanie to zobowiązuje. Są bowiem dwie strony umowy: Maryja i my. Ona jest zawsze wierna. Problem jest z nami. Gdy wypełniajmy zobowiązania, zwłaszcza społeczne, to mamy pokój i zgodę. Jeśli nie - to są wojny i prześladowania Kościoła.
Dziś - szerzy się niesprawiedliwość. Toleruje się przemoc i pornografię. I mamy to, co mamy. Wniosek jest prosty. Trzeba realizować zobowiązania. I trzeba liczyć się z Bogiem i Jego przykazaniami. Trzeba zawierzać Bogu i Maryi swoje życie i liczyć się z bliźnimi.
Dzisiejszy dzień. Uroczystość narodowa. Dla polskich katolików - jest to dzień wezwania do zawierzenia Matce Chrystusa. Odnalezienie szczęścia ukrytego w wolności, szczęścia, które płynie ze spotkania z Panem Bogiem.
Jeśli będziemy wartościowymi ludźmi, to i naród będzie wartościowy. Matka Boża chce nam w tym pomóc. Błogosławieństwo Boga zapewnione. Reszta należy do nas.