Powstała w ten sposób niewielka książeczka pt. „Uwierzcie w koniec świata. Współczesne proroctwo o powtórnym przyjściu Chrystusa”, wydana właśnie przez wydawnictwo Znak. Książeczka, która jeśli zostanie przeczytana - ma moc zmiany życia. Nie tylko jednostkowego. I przez to jest groźna!
To nie może tak dalej gnić!
Proroctwo w tytule (dokładnie w podtytule) nie ma nic wspólnego ze współczesnymi rozumieniami tego terminu. Ojciec Badeni nie próbuje nawet „przewidywać”, kiedy nadejdzie koniec świata i nastąpi powtórne przyjście Chrystusa. Dla niego wszystkie przewidywania, terminy, analizy są zafałszowaniem prawdziwego proroctwa, które ma nam przypomnieć nie tyle o tym, kiedy nadejdzie koniec, ile to, co on naprawdę znaczy.
I tu słowa dominikanina nabierają mocy i sensu. „Bóg stworzył świat z niczego, po to, żeby człowiek brał udział w Jego szczęściu i nieśmiertelności. Człowiek, mówiąc potocznie, zawalił – więc pierwszy plan Boga z winy człowieka się nie udał. Bóg za cenę życia swego Syna zbawił świat – to drugi plan, który wychodzi - jak mawiają Francuzi - comme ci, comme ça. (…) Czy wobec tego Bóg zostawi świat taki, jakim jest, bez rozliczenia? Czy to możliwe, żeby dalej wszystko się kręciło w nieskończoność: wojny, cudzołóstwo, pedofilia, okrucieństwa w rodzinie? Czy ludzie sami sobie z tym poradzą? (…) Czy świat może zostać taki, jaki jest w tej chwili? Czy Pan Bóg jest sprawiedliwy, czy też może macha ręką na wszystko, co człowiek robi? (…) Czy to wszystko ma tak dalej zostać i dalej gnić? To, nawet po ludzku mówiąc, jest nielogiczne. Musi być rozliczenie. I będzie. Pan Bóg zrobi to sam, jako Sędzia Najwyższy. I będzie rozliczenie bardzo drastyczne, totalne” – podkreśla Badeni.
Wylanie gniewu Bożego
Sąd Ostateczny - i to ojciec Badeni podkreśla niezwykle konkretnie – nie będzie bowiem wydarzeniem miłym, będzie on wylaniem gniewu Bożego, którego nic już nie powstrzyma. „(…) gniew Boży jest nieubłagany, konkretny, straszliwy” – jasno stwierdza dominikanin. I nie pozostawia wątpliwości, że ludzie, którzy nie przyjmą miłosierdzia, którzy odrzucą miłość Bożą, będą temu sądowi poddani. I wydani na zatracenie. „Tam, gdzie miłość zostanie odrzucona, nie zwycięży, choć miłość Boga jest nieskończona” – dodaje zakonnik.
Gniew Boży nie dotyczy jednak tylko jednostek, ale również całej ludzkości. „Pewien rodzaj zła bardzo wyraźnie prowokuje gniew Boga. (…) Aborcja i pedofilia – to są dwa grzechy, które budzą gniew Boga, wyraźnie to widzę. Aborcja dokonywana w milionach, pedofilia popełniana nawet wśród duchowieństwa (…) Krzywda dziecka przez zamordowanie go i krzywda dziecka przez bardzo poważne uszkodzenie jego psychiki to są dwie rzeczy, które nie tyle zapowiadają Paruzję, ile grożą ujawnieniem gniewu Bożego. Groźna strona Paruzji ujawnia się właśnie nad tymi dwoma zjawiskami. I one są zapowiedzią Sądu Ostatecznego. Jestem o tym przekonany. Ponieważ tam, gdzie powinno być samo dobro, jest samo zło w najgorszej swojej odmianie. (…) Kiedy dokładnie gniew Boga zostanie wyładowany, tego nie wiem, ale wiem, że ciąży nad światem” – uzupełnia dominikanin.
Antychrystusowe pokusy
Ale gniew Boży rodzi także działanie Antychrysta w historii. I nie chodzi o wskazywanie jakichś postaci czy osób, które miałyby tę rolę wypełniać, ale raczej o pokazanie przestrzeni, w których najmocniej kusi nas Zły. A to robi ojciec Badeni niezwykle jednoznacznie, sugerując, że jednym z największych sukcesów Antychrysta jest przekonanie ludzi, że rozwój wraz z jednoczesną krzywdą dzieci jest czymś dobrym, że nie istnieją stałe normy moralne, że przyjemność jest ważniejsza niż moralność. „To, co ja wam proponuję – streszcza propozycję Antychrysta dla ludzi współczesnych ojciec Badeni – to dobrobyt: każdy może zostawić swoją żonę, zlikwidować dzieci, jeżeli ma ich za dużo. Wszystko, co wam służy, jest dobre”.
Pokusą Antychrysta są, zdaniem ojca Badeniego, także sugestie, że spokojnie można zdjąć krzyż ze ścian urzędów czy szkół, bo przecież ma być on w sercu. „To jest bardzo chytre powiedzenie. Bądźcie pobożni, miejcie krzyż w swoich sercach. Oczywiście nikt nie będzie miał krzyża w sercu; człowiek, wykonując swoje codzienne obowiązki, zapomni o nim za pięć minut. Natomiast na ścianie krzyż wisi ciągle i przypomina. Staje się też przedmiotem adoracji” – tłumaczy dominikanin, który zresztą w swojej wizji Antychrysta otwarcie nawiązuje do Włodzimierza Sołowiowa, podobnie jak rosyjski myśliciel uznając, że objawi się on w czasach współczesnych, pod pozorem dobra, a nie zła. Będzie raczej wielkim filantropem (łagodnie antychrześcijańskim), niż wielkim przestępcą.
Przyjdź, Panie Jezu
Paruzja, i to ojciec Badeni przypomina niezwykle mocno, jest jednak przede wszystkim wydarzeniem radosnym, stanowi bowiem zapowiedź zwycięstwa dobra nad złem, Chrystusa nad Antychrystem. W wizji, którą otrzymał, widział triumfującego Chrystusa, który przeganiał, jak karaluchy, całe zło świata. I dlatego, choć będzie ona wylaniem gniewu Bożego, chrześcijanie powinni na nią oczekiwać. Jeśli tego nie robią, to zachowują się jak żołnierze, którzy nie wierzą w to, że wojna, w której uczestniczą, której ofiarowują swoje życie, może zostać wygrana.
Modlitwa „Przyjdź, Panie Jezu” powinna zatem codziennie zagościć na naszych ustach. Wiara w to, że Pan przyjdzie, że zwycięży, zmienić bowiem może całkowicie życie każdego chrześcijanina, ale i wspólnoty. „Pewność Paruzji kształtuje choćby moją postawę wobec przebiegu historii. Widząc, że istnieją historyczne sytuacje wrogie wierze chrześcijańskiej, wiem, że one przeminą. Widząc, że pustoszeją Kościoły na zachodzie Europy, konfesjonały są rozbierane – wiem, że to sytuacja przejściowa, bo potęgi Boga w niczym nie narusza to, że dzisiaj słabnie wiara. A triumf Chrystusa jest całkowicie pewny” – zapewnia ojciec Badeni i dodaje, że wiara w Ostateczne Zwycięstwo daje chrześcijaninowi prawdziwy spokój.
Czas jest bliski
Kiedy nadejdzie to ostateczne zwycięstwo, poprzedzone wylaniem gniewu Bożego, tego oczywiście nikt nie wie. Ale, mimo powracających zapewnień, że czas przyjścia nie jest nam znany, trudno oprzeć się wrażeniu, że ojciec Badeni chciał ostrzec współczesnych o tym, że czas powtórnego przyjścia Pana jest bliski. „Święta siostra Faustyna napisała w Dzienniczku, że z Polski wyjdzie iskra Boża, która przygotuje świat na przyjście Pana. To jest bardzo wyraźnie napisane” – wskazuje dominikanin i dodaje, że iskrą tą był Jan Paweł II. „Objechał prawie cały świat z wyjątkiem Chin i Rosji. To były ostatnie rekolekcje świata przed sądem. Rekolekcje na skalę globalną” – oznajmia, a chwilę potem wycofuje się (przynajmniej częściowo) z tej jasnej deklaracji. „Bałbym się powiedzieć, że jesteśmy blisko, bo wtedy wejdziemy w sposób myślenia Świadków Jehowy, którzy co pewien czas ogłaszają Paruzję. Natomiast siostra Faustyna powiedziała wyraźnie, że z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat. Na czym polega to przygotowanie? Czy jedne rekolekcje wystarczą? Może będą jeszcze inne? Nie wiadomo” – stwierdza.
Jedno jest jednak pewne: ta książka nie skupia się na wskazywaniu czasu. Ona jest wezwaniem do nawrócenia dla każdego z nas. Nawrócenia, które powinno dokonywać się w obliczu Paruzji. I mogę zapewnić, że każdy, kto na poważnie przeczyta książkę ojca Joachima Badeniego i Judyty Syrek, spojrzy na wiarę i swoje życie inaczej. Jeśli zatem nie chcemy się zmieniać, to nie zaczynajmy lektury tej książki, która ma w sobie coś z prorockiej mowy, bo przecina duszę i umysł jak miecz.
Tomasz P. Terlikowski
Źródło: fronda.pl/news/czytaj/czas_jest_bliski